Kiedy trauma wraca
- Joanna Jewusiak
- 11 sie 2022
- 4 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 30 wrz 2022
Dzisiaj opowiem o emocjach. Dlaczego znowu o nich? Skupiam się na emocjach, bo to one właśnie są „clou” wszystkiego, tego kim dzisiaj jesteście, z czym się zmagacie, jakie choroby wam towarzyszą. Dzisiaj będzie grubo, może nawet zareagujecie buntem, negacją, ok wszystkie emocje są ok. Postaram się Was delikatnie wprowadzać w swój świat biologii, psychologii, praw natury i tego czym się otaczam każdego dnia.

Zacznijmy od czasów dzieciństwa. Każdy z Nas ma je za sobą szczęśliwe lub trochę mniej, może patologiczne, ale tak naprawdę nie ma określenia czym jest idealne dzieciństwo bo dla każdego ideał będzie czymś innym. Tak czy inaczej w dzieciństwie doświadczamy różnych form doświadczeń które są dla nas ciężkie. Zarówno tych nagłych (przemoc, rozwód rodziców, molestowanie, nadużycia, śmierć kogoś bliskiego itp) jak i tych przewlekłych niby mniej traumatycznych a jednak tak samo intensywnych (brak akceptacji naszych pierwszych opiekunów, wówczas dla nas tych bogów - rodziców, niedostępni emocjonalnie rodzice – być może któryś z rodziców chorował na nerwice czy depresje i skupiał się na sobie, brak miłości takiej jaka miała być bezwarunkowej, brak więzi z rodzicami, w pierwszych miesiącach życia czy w fazie prenatalnej a także z ambiwalentnie nastawionej do ciąży mamą). Wpływ na nasze życie ma również okres prenatalny i to jak nasi rodzice przeżywali ten czas a nawet 18 miesięcy przed poczęciem ma wpływ na nas samych.
W chwilach przeżycia tych traumatycznych momentów jakoś musimy sobie poradzić, budując "sposób radzenia sobie" - swoistego mechanizmu którego zadaniem jest zatrzymanie i odgrodzenie nas od tego co jest nie do zniesienia. Mózg się blokuje, wypiera do podświadomości, próbuje się uwolnić od emocji których nie jest w stanie już trzymać w pamięci świadomej: od wstydu, poczucia winy, poczucia bycia nieakceptowanym takim jakim się jest, lęku, smutku czy nieakceptowanej złości, która jak wiemy jest społecznie ganiona. Te sposoby radzenia sobie mogą być bardzo różne - może być to uległość z niewyrażoną złością, może być to uciekanie w perfekcjonizm, potrzeba ratowania, udawanie kogoś kim się nie jest (wesołek wyparł niepożądany smutek, a może na odwrót), mur emocjonalny odgradzający nas od zagrażających i niechcianych emocji to znam bardzo dobrze u kogoś mi bliskiego, ale koniec końców odgradzający nas też od tego co piękne w nas i dookoła.
Idziemy z tym, niesiemy to w życie. Do czasu. Te nieprzeżyte, niewyrażone i dosłownie wyparte, niezauważone w dzieciństwie emocje potrafią po dekadach powrócić. Najpierw z poziomu nieświadomości podgryzają nas nie pozwalając lekko żyć, nie dają nam spokoju, powodują różnego rodzaju dyskomforty emocjonalne, psychiczne, a także somatyczne fizyczne. nie zauważamy tego a już na pewno nie zdajemy sobie z tego sprawy. Po jakimś czasie często na skutek jakiegoś odpalającego nas zdarzenia powracają na poziom świadomy, chociaż jednak nie do końca. Lubię przyrównywać emocje do postaci dziecka, malutkiego dziecka, wewnętrznego dziecka wewnątrz Ciebie osoby dorosłej. Podam Wam przykład z życia wzięty taki bardziej traumatyczny.
Kobieta która jako dziecko zobaczyła pijanego ojca z siekierą i zapomniała to żeby normalnie funkcjonować, żyje przez całe życie w miarę normalnie, po czym 30 lat później widzi bandytę z nożem co odpala jej stare przeżycia, uaktywnia system, przez co wpada w permanentny stan lękowy.
Chłopak który wszedł do "rozbierającego" upolowaną sarnę ojca i zastygł nie mogąc wyrazić ojcu lęku i obrzydzenia (bo tata będzie niezadowolony i nie będzie dumny z syna który powinien być jak on), po latach widzi w restauracji krwistego tatara i atak paniki, nie ma pojęcia skąd to się bierze.
A teraz przykłady mniej traumatyczne, ale chyba częściej spotykane. Kobieta oszukana przez kogoś komu zaufała w dzieciństwie niby zachowuje się normalnie a mimo wszystko przychodzi taki moment w życiu, taka sytuacja która przelewa szalę goryczy i wywraca jej życie do górny nogami. Spotyka ją sytuacja w której zwierza się komuś i ta osoba dzieli się tym sekretem z innymi. Uruchamia się mechanizm i pojawia się fobia społeczna, przekaz ludziom nie można ufać, ludzie są źli. Oczywiście to są przykłady, nie każda zdiagnozowana fobia społeczna w ten sposób powstaje, jest niestety uwarunkowana wieloma czynnikami, ale w gabinecie terapeutycznym można z powodzeniem nad nia pracować, dochodząc do czynników aktywujących.
Po latach mechanizm radzenia sobie potrafi się rozsypać i zalewają nas stare nieprzeżyte traumatyzujące wspomnienia. I to jest bardzo ważny moment. Bo już świadomie TO wiemy i teraz możemy działać. Bo samo uświadomienie niestety nie wystarcza. Tutaj zaczyna się praca nad emocjami, pozwalamy je sobie jeszcze raz przeżyć, odczuwamy je, lokalizujemy gdzie się zagnieździła ta emocja, rozmawiamy z nią. Celem wszystkich symptomów naszego ciała jest zauważanie. Po to się pojawiają.
Teraz mamy możliwość pracy z niewypowiedzianymi emocjami, razem z terapeutą odnajdziemy siebie wewnątrz, on nas poprowadzi, zada odpowiednie pytania, pomoże ją regulować jeśli będzie dla nas za silna.
Ludzie często mają tendencje do bagatelizowania swoich odczuć, uprawiają powszechnie stosowaną spychologie, co ciekawe wiele teorii psychologicznych mówi o tym, że nasza podświadomość wręcz prowadzi nas tak abyśmy przyciągali do siebie takie osoby które pomagają nam wejść w rolę ofiary. Czy zastanawiałeś się kiedyś kim jest Twój partner? Przypatrz się: przypomina Twoją mamę czy tatę? Zawsze znajdziesz podobieństwo w swoim partnerze do któregoś z rodziców. Tak działa prawo natury. Czemu to służy? Na dobrą sprawę Twojemu mózgowi służy to po to, żebyś w końcu się zatrzymał i zauważył.
Działamy automatycznie jak zwierzątka, bodziec - > reakcja, nie zastanawiamy się dlaczego tak jest, nic z tym nie robimy, otumaniamy się lekami psychotropowymi, popadamy w choroby, nie chcemy czuć, wolimy żyć w nieświadomości, a wydaje nam się że jesteśmy tacy sprawczy bo mamy wszystko w czterech literach. Tak naprawdę nie wiemy nic o samych sobie. Jedynym wyjściem jest odnalezienie siebie, uświadomienie sobie KIM JESTEM, dlaczego tak się zachowuje, dlaczego przyciągam takie osoby, dlaczego choruje na takie choroby. Nie bez przyczyny znamy sentencje typu: „Wszystko zależy tylko od Ciebie” To prawda.
Ludzie często mają tendencje do bagatelizowania swoich odczuć, uprawiają powszechnie stosowaną spychologie...
I wiesz co jeśli się zdecydujesz łatwo nie będzie. Trudne jest świadome odczuwanie smutku, wstydu, poczucia winy. Jednak to co się kryje za tym jest zbawienne. Wchodzimy w przepływ, spotykamy się z rodem, z naszym wewnętrznym dzieckiem, dajemy mu tego czego nie dostał od naszych ziemskich rodziców. To ono w Tobie czuje tak jak Ty. Możesz zastąpić mu rodziców, jest dla Ciebie kimś najważniejszym na świecie, jest ważniejszy niż Twoje własne dzieci, jest Twoje i tylko Twoje. Tworzysz z nim nierozerwalny związek, nigdy go nie zostawisz, zawsze będziesz wspierać, macie ten sam cel, dobrze żyć. Ściskam Wam mocno z tym przesłaniem. Dziękuję, że dotrwałeś do końca.