Kim jesteśmy, kim się stajemy
- Joanna Jewusiak
- 14 cze 2023
- 5 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 5 lis 2023
Gdy się rodzimy uczymy się od naszych opiekunów świata. Uczymy się społecznych zachowań, norm, co jest dobre, a co złe, co nam wolno, a czego nie, co jest piękne, a co brzydkie. Nie wybieramy języka którym będziemy się posługiwać, w jaką religię będziemy wierzyć, a może w żadną, jakie wartości będziemy wyznawać. Nie mieliśmy możliwości wyboru naszych wartości gdy przyszliśmy na świat. Jako dzieci uczymy się nazw rzeczy: To jest butelka, a to kamień. Ten kolor oznacza czerwień i tak wygląda. Każdego dnia chłoniemy informacje od rodziców, w szkole od nauczycieli, znajomych czy z telewizji. Te wszystkie kanały komunikacji przekazują wiedzę jak żyć według przekonań osób głoszących te informacje. Przyjmujemy je zatem za własne nie zdając sobie z tego sprawy. Uczymy się też sądzić i oceniać siebie oraz innych na podstawie tego co słyszymy względem siebie oraz tego co mówią inni.
Podczas procesu wychowywania jakiemu poddawany jest człowiek słyszy się: „Jaka grzeczna dziewczynka, bo zrobiła coś aprobowanego przez osobę wygłaszającą te zdanie, czy „Jesteś niegrzeczna” bo ktoś naruszył zasadę według tej akurat osoby która to zdanie wypowiedziała. Za łamanie zasad czy zachowywanie się w nieoczekiwany przez daną osobę sposób jesteśmy karani, natomiast jeśli zachowujemy się względem oczekiwań jesteśmy nagradzani. Ludzie żądni są nagród, nagrody wyzwalają pobudzają aktywność neuronów dopaminowych. To dlatego lubimy zasługiwać na dobre słowo, pochwałę czy angażujemy się w zbieranie lajków na Facebooku. Kary służą ustalaniu reguł i trzymania w ryzach ludzi którzy swoim postępowaniem wykraczają poza normy. Czym są zatem te normy których mamy przestrzegać? Można by powiedzieć, że ogółem pożądanych zachowań aprobowanych przez większość ogółu. To właśnie takie zachowanie przyjmuje się za normę. Nikt nie lubi być karany ale każdy lubi być nagradzany. Wspomnianą wyczekiwaną przez ludzi nagrodą w społeczeństwie jest akceptacja. Szybko się uczymy, że jesteśmy akceptowani gdy postępujemy według czyiś upodobań i jesteśmy tacy jak ktoś od nas tego oczekuje niekoniecznie zgodnego ze sobą. Aby tę nagrodę otrzymać robimy to czego chcą inni w niezgodzie z samym sobą. W ten sposób zatracamy się w byciu tożsamym ze sobą. Z wiekiem mijamy się z byciem kimś kim moglibyśmy się stać nie patrząc na innych. Jeszcze jako dzieci wygłaszamy swoje opinie, nie zgadzamy się z ogółem, ale szybko jesteśmy temperowani do „prawidłowego” myślenia. Nieświadomi tego mechanizmu z czasem słyszane kolejny raz na głos wygłaszane zdania naszych opiekunów stają się naszymi przekonaniami. Wierzymy w te przekonania, że są nasze bo przecież słyszymy je od urodzenia. Ile razy słyszałeś, słyszałaś: „Życie jest ciężkie”, „Każdy patrzy tylko na swój czubek nosa”, „To co masz zawdzięczasz tylko mnie”, „ Beze mnie jesteś nikim”, "Niczego w życiu nie osiągniesz", "Jesteś gruby"

W trakcie dorastania w wieku 4 lat gdy dzieci przechodzą osławiony bunt 4 latka podczas którego dziecko ma już świadomość swojej autonomii (jest już po buncie 2 latka) i stara się poszerzyć swoje granice jakie stawia mu otoczenie. Sprawdza na ile może sobie pozwolić ale także jest ciekawe co się wydarzy po ich przekroczeniu, tutaj niezwykle ważna jest rola rodziców, aby tego dziecka nie złamać i delikatnie wspierać go w przechodzeniu tej burzy emocjonalnej nakierowując go i nie gasząc w nim zapału do mówienia swojego zdania i sprawdzania swojej sprawczości. Kolejnym takim etapem w życiu jest bunt nastolatka gdy młody człowiek odkrywa swoją tożsamość. W tym momencie znowu w procesie wychowywania rodzice spotykają się z wymianą zdań i znowu ważne jest aby nie sprowadzać dziecka do parteru narzucając mu swoje wizje, a umieć rozmawiać. Pozwolić dziecku w bezpiecznych granicach sprawdzać swoje możliwości i uczyć się na błędach. To są momenty gdy człowiek jeszcze walczy o siebie, ale w zależności od uporu jedni wycofują się z walki o własne zdanie i tylko nieliczni zostaną przy swoim.
Będzie to zależało nie tylko od temperamentu, wiary we własne możliwości ale także sprzyjającego środowiska.
"To są momenty gdy człowiek jeszcze walczy o siebie, ale w zależności od uporu jedni wycofują się z walki o własne zdanie i tylko nieliczni zostaną przy swoim. "
W miarę upływu czasu gdy słyszane przekonania staną się naszymi przekonaniami i pójdziemy swoją drogą stajemy się dla siebie swoimi własnymi Krytykami. Człowiek zaczyna tresować samego siebie. Zadajemy sobie karę gdy pozwolimy sobie na chwilę wolności lub postąpimy zgodnie z tym co czujemy, a nie z tym co powinniśmy według surowego Krytyka. Podczas opisanego wyżej procesu wychowywania tworzymy sobie wzorzec postępowania zgodny z akceptacją innych a nie nas samych. Często ludzie całe życie skupiają się na akceptacji innych. Nigdy nie zatrzymają się na refleksji zadając sobie pytanie: „Czy to jest zgodne ze mną?” Szczególnie staramy się zrobić dobrze tym których kochamy. Staramy się być dla nich idealnymi takimi jakimi chcieliby byśmy byli, ale to się nigdy nie stanie bo to jest pragnienie nierealne. W ten sposób odrzucamy siebie. Jak mamy być dobrzy dla innych nie będąc dobrymi dla siebie. W pierwszej kolejności jak na pokładzie samolotu w przypadku awarii najpierw zadbajmy o siebie by móc pomóc dziecku.
Dążenie do bycia idealnym w oczach innych gubiąc w tym wszystkim siebie i własne pragnienia prowadzą do frustracji. Próbujemy ukryć to kim nie jesteśmy i przywdziewamy maski w domu dla małżonka, partnera i rodziny, w pracy dla znajomych. Im więcej masek zakładamy tym bardziej oddalamy się od siebie i gubimy się w tym kim tak naprawdę jesteśmy. Narasta w nas poczucie nieuczciwości i fałszywości. Oczywiście warto tu nadmienić, że osądzamy nie tylko siebie ale posuwamy się o krok dalej osądzamy też innych. Tego osądzania innych też uczymy się przez całe życie w drodze naśladownictwa. Praktykujemy poniżanie siebie ale często posuwamy się też do okaleczania ciała. Najczęściej widać to u nastolatków, gdy sięgają po różne używki by przypodobać się rówieśnikom. Później zatracają się w tym tłumacząc że to był ich wybór, bo to lubią i jest to ich integralną częścią. Brną w to kłamstwo mijając się z faktem sięgnięcia po nie utrwalając to mylne przekonanie.
Prawdziwy problem polega na tym, że nie akceptują samych siebie. Odrzucają swoje prawdziwe oblicze bo nie są tym kogo udają. Chcieliby być wyjątkowi, a nie są, więc się wstydzą. Ludzie wciąż się karzą za to, że nie są tym kim powinni być według własnego przekonania. Te mylne przekonania to nasz wewnętrzny Krytyk. Nikt nas bardziej nie dręczy niż my sami. Kiedy popełniamy błąd w obecności kogoś staramy się go ukryć, ale gdy jesteśmy sami będziemy wewnętrznie rozmyślać nad tym co zrobiliśmy źle. W nieskończoność pokutując jak mogliśmy do tego doprowadzić. Jestem skłonna napisać, że jesteśmy w stanie znieść udręki z zewnątrz takie jakie sami sobie fundujemy. Jeśli pozwalamy sobie na nieszanowanie się w związku to znaczy, że sami w środku też dopuszczamy się złego myślenia na swój temat. Jeśli tkwimy w relacji gdzie dopuszczalna jest przemoc fizyczna to znaczy, że w swoim systemie przekonań myślimy: „Nie jestem wystarczająco dobra/y. Zasługuje na to. Powinnam/Powinienem być wdzięczna/y, że w ogóle znosi moją obecność.”
"Jeśli pokochamy siebie takimi jakimi jesteśmy, pozwolimy sobie na na bycie sobą bez wstydu i lęku przed nieakceptacją."
Człowiek to istota która jak żadna inna potrzebuje poczucia akceptacji drugiego człowieka. Paradoksalne jest to, że gonimy za akceptacją innych a nie potrafimy zaakceptować samych siebie i pokochać siebie. Im bardziej siebie kochamy tym mniej odrzucamy. Jeśli pokochamy siebie takimi jakimi jesteśmy, pozwolimy sobie na na bycie sobą bez wstydu i lęku przed nieakceptacją. Co więcej spojrzymy na innych bez oceniania z miłością i akceptacją tego kim są i jacy są. Zatem kiedy kolejny raz usłyszysz zdanie które z Tobą nie współgra zatrzymaj się i zastanów od kogo je słyszałeś/aś. Czy to Twoje przekonanie? A może warto je przetransformować.